niedziela, 15 czerwca 2014

Moi figurkowi ulubieńcy (3) - Croc Master


Rok wydania: 1987
Nazwa: Croc Master - Cobra Reptile Trainer
Oto radykalna wersja Krokodyla Dundee.
W dziale poświęconym zabawkowym cudom przyszła kolej na jednego z moich największych ulubieńców. Ten przystojny pan pozujący nam ze swoim pupilem to kolejny z zestawu henchmenów Cobry, adwersarzy G.I.Joe, a prywatnie druga figurka w historii mojej kolekcji. Przywieziona przez ojca prosto ze Szwecji, jeszcze w czasach starego ustroju.

Zapoznałem się z „Dżiajdżołami” wcześniej, jednak od czasu wspominanej wycieczki do Francji zdążyłem już podrosnąć i zapomnieć o ludzikach. Co tu dużo mówić, skoro nie było wyjazdów za granicę, to i nie było zagranicznych figurek. Wujek z Paryża z kolei, zamiast dostarczać nowe okazy do kolekcji, wyjechał sobie do Stanów. Przygodę z „prawdziwymi amerykańskimi bohaterami” przyszło mi więc rozpocząć po raz drugi...

Zamaskowany treser krokodyli w niespotykanym wdzianku, ze świetną artykulacją i zwierzaczkiem gratis zrobił wtedy na mnie nieziemskie wrażenie. I robi je do dziś!
Tylko spójrzcie na to opakowanie! To się nazywa sztuka i… dodatkowy atut produktu. Jestem przekonany, że właśnie atrakcyjne wykonanie blistrów z figurkami, pobudzające wyobraźnię małego klienta, było jedną z głównych przyczyn przewagi Hasbro nad konkurencją. No, ale przecież nie chodzi o to, by bawić się pudełkiem!
W komplecie oprócz figurki był jeszcze pejcz, rurka tlenowa i smycz dla aligatora. Elementy łatwo „zgubialne”, ostatnie akcesorium dosyć łamliwe w zabawowym szale. Założę się, że większości małych kolekcjonerów po latach ostał się właśnie sam ludzik z jego agresywnym podopiecznym.
Patrząc na postać „Władcy Krokodyli” mam poważne wątpliwości, kto z tej pary jest bardziej niebezpieczny. No bo czy nasz bagnisty Reksiu zaakceptowałby przerobienie własnych kuzynów na buty, kamizelkę, kaburę, pas i opaskę dla swojego pana gdyby sam przed nim nie drżał? Wątpię. Zresztą spójrzcie w czerwone oczy tresera. Te ślepia wyraźnie wskazują, że facet musi nosić w sobie sporo gadziego pierwiastka. 
Pełen wypas.

Croc Master należał do szóstej serii G.I.Joe, jednej z najlepszych pod względem designu. Niestety, rok 1987 był jednocześnie okresem przejściowym między serialami animowanymi Sunbow a Dic więc nasz bohater nie załapał się do którejkolwiek kreskówki. Pojawił się natomiast w komiksach Marvela, występując tam w towarzystwie większej ilości pupili. I, choć był postacią epizodyczną, trafił na okładkę czwartego z roczników (Annuali). Warto także odnotować, że w czasie Wojny Domowej Cobry opowiedział się po stronie Serpentora, zabezpieczając szlak przez bagna dla pojazdów G.I.Joe.
Znajdował się także wśród osób uwięzionych na frachtowcu pod zawalonym wulkanem podczas przewrotu na Wyspie Cobry.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz