„Sluchaj, mój pies i ja stanowimy drużynę. On znajduje bomby a ja prowadzę samochód. Próbowaliśmy robić to na odwrót, ale się nie sprawdziło.”
Rok wydania: Mutt &
Junkyard – 1984 i 1989; Law & Order - 1987
Nazwa:
Mutt &
Junkyard – Dog Handler ( K-9 )
Slaughter’s
Marauders Mutt & Junkyard – Animal Control / Utilization Technician
Law &
Order – M.P. & K-9
Jest faktem powszechnie
znanym, że pierwszym zwierzem udomowionym przez człowieka był pies. Wierni
czworonożni przyjaciele, kompani długich wędrówek i obrońcy domowego ogniska,
szybko stali się też sprawnym narzędziem w rękach policjantów czy żołnierzy.
Tropiąc, goniąc, czy niuchając. A to wroga a to ładunki wybuchowe.
Kiedy więc świat poznał
najdzielniejszych z dzielnych wojaków, „Prawdziwych Amerykańskich Bohaterów”,
było oczywiste, że pośród masy wyspecjalizowanych militarnych fachowców musi
się też znaleźć miejsce i dla tresera psów... lub po prostu jakiegoś Ciapka.
Bo to przecież takie fajne
pupile są, i dzieciaczki je tak bardzo lubią i kochają, równie mocno jak
plastikowe zabawki. A jeśli ludzik spod znaku G.I.Joe może mieć jeszcze
piesiaczka u boku... no to już pełny wypas.
Co tu dużo mówić. Marka się
rozrastała i figurki trzeba było coraz bardziej różnicować. Ktoś w Hasbro
szybko wpadł na pomysł dodania co poniektórym Joes’om zwierzęcych kompanów i był
to strzał w dziesiątkę.
Przez 12 lat funkcjonowania produktu na rynku w blistry
i pudełka zapakowano kilkanaście przedstawicieli fauny, stworzeń nie tylko
lądowych ale też i wodnych i tych latających.
Orły, guźce, rysie,
skorpiony i papugi.
Większość z nich jednak
była po prostu zwykłym atrakcyjnym dodatkiem. Co innego nasi dwaj bohaterowie –
żołnierze z krwi i kości prowadzeni przez ich wykwalifikowanych opiekunów.
Jako pierwszy z dwójki
ukazał się Junkyard. Zresztą, obok pewnego indiańskiego orła, pierwszy zwierz w
uniwersum G.I.Joe wogóle.
Niektórym może wydać się
dziwne, że miłego owczarka niemieckiego ubiegł w kolejce o sławę agresywny
rottweiler. Tym bardziej, że jak widać sprawia nieco kłopotów nawet własnemu
panu, który nosi dla bezpieczeństwa długą ochronną rękawicę.
Wąsaty Mutt był jednak zawsze
szczerze oddany swemu psu, ciężko przeżywając jego zranienie przez Buzzera w
komiksie, a nawet ryzykując życie gdy jego przyjaciel obrócił się przeciwko
niemu, zamieniwszy się raz w kreskówce w krwiożerczą bestię.
Para pozostała nierozłączna
przez 3 kolejne edycje postaci. Ten sam jeden i jedyny Junkyard towarzyszył
Muttowi gdy ten w nowych barwach wstąpił w szeregi Maruderów Slaughtera i gdy w
kompletnie nowym uniformie działał na rzecz D.E.F. – Drug Elimination Force (
Zespół ds Zwalczania Narkotyków ).
Co innego kariera Law &
Ordera. „Rozkaz” zajmował co prawda poczytne miejsce u boku pierwszego „Prawa”
jednak później następne wersje postaci ukazywały się już samotnie.
Nieładnie panie M.P. Bardzo
nieładnie. Nie uczyli w szkole by nie porzucać zwierząt?
"Uwaga! Zabawka potrafi ugryźć" |
Amerykański odpowiednik
Szarika zadebiutował wraz ze swym panem z Żandarmerii Wojskowej w 1987 w 60ym
numerze komiksu ( narysowanym przez samego Todda McFarlane’a! ) oraz w filmie
pełnometrażowym Akcja G.I.Joe.
Był tam jednym z owych
rekrutów Beach-Head’a, z początku kompletnie nieoszlifowanych ale ostatecznie
ratujących naturalnie świat przed zagładą.
Niestety, mimo poważnej
roli, obaj nie pojawili się już więcej w kreskówce, praktycznie znikając także
z komiksowych stronic.
Co innego ich koledzy .
Mutt ze „Śmieciarzem” zawsze mieli zapewnione stałe miejsce w obu mediach, debiutowali
już w 25ym numerze komisku i jako jedni z niewielu starych Joes’ów załapali sie
także do serialu DiC.
A może to dyrektor Hasbro
nie chciał by jego twarz za często była pokazywana amerykańskim dzieciom?
Tak tak. Wierzcie lub nie, ale facjaty figurek Joes’ów były rzeźbione na podstawie autentycznych postaci, pracowników zabawkowego potentata. W tym przypadku zaszczyt modelowania przypadł samemu Kirkowi Bozigianowi – jednemu z ojców reaktywacji i oszałamiającego sukcesu marki w 1982 roku, a zarazem jednej z najpotężniejszych osób w całej branży.
Tak tak. Wierzcie lub nie, ale facjaty figurek Joes’ów były rzeźbione na podstawie autentycznych postaci, pracowników zabawkowego potentata. W tym przypadku zaszczyt modelowania przypadł samemu Kirkowi Bozigianowi – jednemu z ojców reaktywacji i oszałamiającego sukcesu marki w 1982 roku, a zarazem jednej z najpotężniejszych osób w całej branży.
Kirk Bozigian |
Ale przejdźmy wreszcie do
samych figurek.
Co takiego ciekawego
prezentuje sobą Law poza twarzą Bozigiana? Ano poza wiernym Orderem wyposażono
go w nieodłączny biały hełm ze słynnym logo M.P. ( Military Police ). Na
dokładkę smycz dająca kontrolę nad „psem właściwym” plus policyjna pałka i
pistolet maszynowy Uzi.
Dokładnie ten sam model
figurki ukazał się potem w 1990 roku, ale już w innej kolorystyce, z innymi
akcesoriami, w odmiennym opakowaniu i jak już wspomniałem... bez psa.
Niemal identyczny zestaw
znajdziemy zaś w blistrze z Muttem. Prócz Junkyarda jest więc ponownie smyczka,
policyjna pałka, pistolet maszynowy Mac-11 z tłumikiem, hełm, ale na dokładkę
jeszcze do tegoż maska. Która jednak na
figurce nie wygląda tak atrakcyjnie jak na arcie z opakowania.
W komiksie i kreskówce
pan ten występował zresztą zazwyczaj z odsłoniętą twarzą. Może powodem tego
stanu rzeczy były dwa warianty hełmu. Raz występował z dziurkami a raz
nie. Logiczne więc, że dziurki te
prawdopodobnie służyły właśnie dla doczepiania doń maski.
Wariacji takich nie miała
reedycja zabawki z 1989 roku, będąca kompletną kopią zestawu, ino w barwach
Slaughter’s Marauders, czyli tej do której niedawno zaciągnęliśmy Barbecue .
Jednocześnie identyczny
Junkyard trafił później do opakowania z nowym zmienionym Muttem z 1992
roku.
Choć nie były to już wtedy
te same ludziki co parę lat wcześniej.
Design tych z roku 1984 i
1987 był niepowtarzalny. Jednocześnie trudno którąś z nich wyróżnić bardziej od
drugiej. Jak dla mnie obie są świetne.
Szkoda tylko, że pieski
małe dwa nigdy nie pojawiły się razem. Ot, jedynie w czyichś zabawach, albo w
tym skromnym zestawieniu.
---
A Wy? Którego czworonoga i
którego opiekuna wolicie bardziej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz