czwartek, 26 czerwca 2014

Były sobie ludziki (3) - Pieski małe dwa

„Sluchaj, mój pies i ja stanowimy drużynę. On znajduje bomby a ja prowadzę samochód. Próbowaliśmy robić to na odwrót, ale się nie sprawdziło.”  


Rok wydania: Mutt & Junkyard – 1984 i 1989; Law & Order - 1987

Nazwa:
 
Mutt & Junkyard – Dog Handler ( K-9 )
Slaughter’s Marauders Mutt & Junkyard – Animal Control / Utilization Technician
Law & Order – M.P. & K-9

Jest faktem powszechnie znanym, że pierwszym zwierzem udomowionym przez człowieka był pies. Wierni czworonożni przyjaciele, kompani długich wędrówek i obrońcy domowego ogniska, szybko stali się też sprawnym narzędziem w rękach policjantów czy żołnierzy. Tropiąc, goniąc, czy niuchając. A to wroga a to ładunki wybuchowe.

Kiedy więc świat poznał najdzielniejszych z dzielnych wojaków, „Prawdziwych Amerykańskich Bohaterów”, było oczywiste, że pośród masy wyspecjalizowanych militarnych fachowców musi się też znaleźć miejsce i dla tresera psów... lub po prostu jakiegoś Ciapka.


Bo to przecież takie fajne pupile są, i dzieciaczki je tak bardzo lubią i kochają, równie mocno jak plastikowe zabawki. A jeśli ludzik spod znaku G.I.Joe może mieć jeszcze piesiaczka u boku... no to już pełny wypas.

Co tu dużo mówić. Marka się rozrastała i figurki trzeba było coraz bardziej różnicować. Ktoś w Hasbro szybko wpadł na pomysł dodania co poniektórym Joes’om zwierzęcych kompanów i był to strzał w dziesiątkę. 


Przez 12 lat funkcjonowania produktu na rynku w blistry i pudełka zapakowano kilkanaście przedstawicieli fauny, stworzeń nie tylko lądowych ale też i wodnych i tych latających.
Orły, guźce, rysie, skorpiony i papugi.

Większość z nich jednak była po prostu zwykłym atrakcyjnym dodatkiem. Co innego nasi dwaj bohaterowie – żołnierze z krwi i kości prowadzeni przez ich wykwalifikowanych opiekunów.


Jako pierwszy z dwójki ukazał się Junkyard. Zresztą, obok pewnego indiańskiego orła, pierwszy zwierz w uniwersum G.I.Joe wogóle.

Niektórym może wydać się dziwne, że miłego owczarka niemieckiego ubiegł w kolejce o sławę agresywny rottweiler. Tym bardziej, że jak widać sprawia nieco kłopotów nawet własnemu panu, który nosi dla bezpieczeństwa długą ochronną rękawicę.


Wąsaty Mutt był jednak zawsze szczerze oddany swemu psu, ciężko przeżywając jego zranienie przez Buzzera w komiksie, a nawet ryzykując życie gdy jego przyjaciel obrócił się przeciwko niemu, zamieniwszy się raz w kreskówce w krwiożerczą bestię.


Para pozostała nierozłączna przez 3 kolejne edycje postaci. Ten sam jeden i jedyny Junkyard towarzyszył Muttowi gdy ten w nowych barwach wstąpił w szeregi Maruderów Slaughtera i gdy w kompletnie nowym uniformie działał na rzecz D.E.F. – Drug Elimination Force ( Zespół ds Zwalczania Narkotyków ).



Co innego kariera Law & Ordera. „Rozkaz” zajmował co prawda poczytne miejsce u boku pierwszego „Prawa” jednak później następne wersje postaci ukazywały się już samotnie.

Nieładnie panie M.P. Bardzo nieładnie. Nie uczyli w szkole by nie porzucać zwierząt?

"Uwaga! Zabawka potrafi ugryźć"
Amerykański odpowiednik Szarika zadebiutował wraz ze swym panem z Żandarmerii Wojskowej w 1987 w 60ym numerze komiksu ( narysowanym przez samego Todda McFarlane’a! ) oraz w filmie pełnometrażowym Akcja G.I.Joe.

Był tam jednym z owych rekrutów Beach-Head’a, z początku kompletnie nieoszlifowanych ale ostatecznie ratujących naturalnie świat przed zagładą.


Niestety, mimo poważnej roli, obaj nie pojawili się już więcej w kreskówce, praktycznie znikając także z komiksowych stronic.

Co innego ich koledzy . Mutt ze „Śmieciarzem” zawsze mieli zapewnione stałe miejsce w obu mediach, debiutowali już w 25ym numerze komisku i jako jedni z niewielu starych Joes’ów załapali sie także do serialu DiC.


A może to dyrektor Hasbro nie chciał by jego twarz za często była pokazywana amerykańskim dzieciom?

Tak tak. Wierzcie lub nie, ale facjaty figurek Joes’ów były rzeźbione na podstawie autentycznych postaci, pracowników zabawkowego potentata. W tym przypadku zaszczyt modelowania przypadł samemu Kirkowi Bozigianowi – jednemu z ojców reaktywacji i oszałamiającego sukcesu marki w 1982 roku, a zarazem jednej z najpotężniejszych osób w całej branży.

Kirk Bozigian

Ale przejdźmy wreszcie do samych figurek.

Co takiego ciekawego prezentuje sobą Law poza twarzą Bozigiana? Ano poza wiernym Orderem wyposażono go w nieodłączny biały hełm ze słynnym logo M.P. ( Military Police ). Na dokładkę smycz dająca kontrolę nad „psem właściwym” plus policyjna pałka i pistolet maszynowy Uzi.

Dokładnie ten sam model figurki ukazał się potem w 1990 roku, ale już w innej kolorystyce, z innymi akcesoriami, w odmiennym opakowaniu i jak już wspomniałem... bez psa.



Niemal identyczny zestaw znajdziemy zaś w blistrze z Muttem. Prócz Junkyarda jest więc ponownie smyczka, policyjna pałka, pistolet maszynowy Mac-11 z tłumikiem, hełm, ale na dokładkę jeszcze  do tegoż maska. Która jednak na figurce nie wygląda tak atrakcyjnie jak na arcie z opakowania. 

W komiksie i kreskówce pan ten występował zresztą zazwyczaj z odsłoniętą twarzą. Może powodem tego stanu rzeczy były dwa warianty hełmu. Raz występował z dziurkami a raz nie.  Logiczne więc, że dziurki te prawdopodobnie służyły właśnie dla doczepiania doń maski.     

  
Wariacji takich nie miała reedycja zabawki z 1989 roku, będąca kompletną kopią zestawu, ino w barwach Slaughter’s Marauders, czyli tej do której niedawno zaciągnęliśmy Barbecue .
Jednocześnie identyczny Junkyard trafił później do opakowania z nowym zmienionym Muttem z 1992 roku.   

Choć nie były to już wtedy te same ludziki co parę lat wcześniej.

Design tych z roku 1984 i 1987 był niepowtarzalny. Jednocześnie trudno którąś z nich wyróżnić bardziej od drugiej. Jak dla mnie obie są świetne.

Szkoda tylko, że pieski małe dwa nigdy nie pojawiły się razem. Ot, jedynie w czyichś zabawach, albo w tym skromnym zestawieniu.


---

A Wy? Którego czworonoga i którego opiekuna wolicie bardziej?  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz