Co ciekawe w filmie pełnometrażowym Akcja G.I.Joe jest on nawet pierwszą postacią, którą widzimy na ekranie (żołnierze skaczą na spadochronach z wielkiego powietrznego transportowca Cobry). Zatem jako, że „Akcja” pojawiła się nad Wisłą na kasetach na długo nim dostaliśmy w swoje ręce zabawki i komiksy, można spokojnie założyć, że dla wielu polskich fanów widok niebieskiego spadochroniarza był pierwszym spotkaniem z postacią z G.I.Joe. A jeśli nie pamiętacie spadochroniarza to może pamiętacie wartownika unieszkodliwionego przez Pythonę w tej legendarnej scenie?
Ja jednakowoż swoje pierwsze spotkanie z Piechociarzem zaliczyłem jeszcze przed Akcją i przed komiksami. Mając cztery i pół roku przywiozłem jego figurkę z Paryża jako prezent dla kuzyna. Dla siebie przywiozłem wtedy Barbecue... i do tej pory zastanawiam się czy nie powinienem był ich wtedy zamienić.
Cobra Trooper od zawsze był na mojej liście „muszę mieć” pośród ludzików. Może kiedyś…
A niby to taki zwykły szeregowiec. Z jednym jedynym Dragunovem jako wyposażeniem, w hełmie przywodzącym na myśl niemieckie stahlelmy i czarnej huście (masce) skrywającej twarz.
Na marginesie dodam, że w przeciwieństwie do zabawek i kreskówek w komiksach chusta ta (czasem kominiarka) była czerwona. Jest to bodaj najbardziej ewidentny przypadek różnic w kolorystyce komiksów. Ale o tym napiszę już kiedy indziej…
Niebieski Cobra, tak jak i inne ludziki z pierwszej serii, został wypuszczony w wersji "straight-arms". Tłumacząc to na ludzki, żołnierzyk nie mógł poruszać do woli ramionami. Najwidoczniej paru dzieciaków to nie usatysfakcjonowało, gdyż w rok później Hasbro wypuściło na rynek wersję z upgrade'owaną artykulacją - "swivel-arms", której G.I.Joe pozostały wierne aż do końca.
Przy okazji zmieniła się także nieco kolorystyka i parę innych dupereli, także na opakowaniach.
Najwyraźniejszą różnicą w przypadku naszego piechociarza jest kolor cery i oczu.
Porównać obie wersje możecie zresztą poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz