niedziela, 25 czerwca 2017

Przeprowadzka! [ UPDATE - A jednak wcale nie! ]


Czasem okazuje się, że pomysł przeprowadzki jest zupełnie chybiony i niepotrzebny. A przynajmniej, jeśli pojawia się pytanie o sens całej idei i logistycznie przeniesienie całej treści na pod nowy adres okazuje się być bardziej niż nużące, to czemu się nie wrócić na stare dobre śmieci? ;)
Tym bardziej jeśli stary adres preferują sympatycy Bloga. A tym już nie można odmówić ;)
A więc postanowione, zostajemy! ... I wracamy powoli do roboty ;) Może nie będzie regularnie... a może będzie... w każdym razie sporo zaległości czeka do nadrobienia, więc jest co publikować ;)

Witajcie

Podobnie jak G.I.Joe, również i my, skutkiem intryg Komandora Kobry, byliśmy zmuszeni przeprowadzić się pod inny adres.

Nie wiemy jeszcze czy będzie to nasza baza tymczasowa, czy stanie się naszą stałą kwaterą główną.
Wszystko zależy od paru czynników, w tym od Was... No i oczywiście od tego czy podstępny Komandor i tym razem nie pomiesza nam szyków.

W każdym razie zapraszamy pod: http://gijoemania.blogspot.com/ 

Nowy adres powinien być łatwiejszy do zapamiętania, a i z nowymi początkami chęci do tworzenia wpisów zawsze są większe ;)

Zaglądajcie, komentujcie, zostawiajcie swoje uwagi, piszcie o tym o czym sami chcielibyście przeczytać, a Gijoemania na pewno odwdzięczy się Wam odpowiednimi tekstami ;)

Joe-pozdrowienia!

Mazin

wtorek, 30 maja 2017

Joebranocka (10) - The Great Alaskan Land Rush ( s.1, ep.52 )

- Scarlett. Czy dasz radę polecieć tym rosyjskim Hindem?
- Jestem tak zmęczona marszem, że mogę polecieć choćby i rosyjską ciężarówką.


W dzieciństwie każdy o ile każdy z nas nie był fanem "Przystanku Alaska" to przynajmniej co rusz o nim słyszał.
Jeden z najpopularniejszych seriali lat 90ych, wspominany do tej pory z pewną łezką, uczył i bawił, a w zasadzie bardziej bawił i pozwalał wciąż poznawać elektryzującą i tajemniczą zarazem kulturę Ameryki Północnej.
A wszystko to za sprawą niezwykłych mieszkańców niezwykłej osady i pewnego nowojorskiego lekarza, pewnego miejscowego pół-Indianina a także pewnego łosia znanego z czołówki.

G.I.Joe z kolei uczy nas, że na Alasce nie ma ani lekarzy, ani pół-Indian. Ba! Nie ma nawet słynnego łosia!
W stanie tym mieszkają za to sami kozacy i pewien łysy gruby Rosjanin. Zaś wszystko zamiast onirycznych motywów i skompikowanych osobowości, sprowadza się do pewnej zagubionej pieczęci...

Jedno jest jednak wspólne w obu tych produkjach.
Cholernie tu biało i zimno!

Joebranocka (9) - Flint's Vacation ( s.1, ep.43 )


Urlop. Wyczekiwany tygodniami lub miesiącami czas wolności i beztroski.
Na każdego z nas słowo to działa lepiej niż tysiące pochwał, niż uśmiechy współpracowników i ogólnie dobra atmosfera w robocie.

Po prostu, urlop od czasu do czasu trzeba od pracy sobie wziąść.
I nawet w G.I.Joe, dla których członków ich zawód to swoisty dream-job, pamiętają o tej świętej zasadzie.
Oczywiście nic nie odstresowuje tak jak dobre lanie Cobry czy innej organizacji terrorystycznej, ale do kuzyna i jego rodziny także warto kiedyś się wybrać w przyjemne odwiedziny....

Joebranocka (8) - There's no place like Springfield ( s.1, epizody 54 i 55 )


Jeśli myśleliście, że G.I.Joe to jedynie strzelanki i nawalanki z prostą i łatwozjadliwą fabułą, to jesteście w błędzie.
Steve Gerber wypichcił dziełko, które ma w sobie więcej schizy niż Christopher Nolan czy Drabina Jakubowa.
To troszkę thriller i aż dziw, że zaserwowano go dzieciom.
Rozkładający się ludzie, atmosfera wiecznego strachu, choroba.
Tyle tego zapakowano tutaj.
Ja bym się bał chyba takie rzeczy oglądać.
Klimat Muminków to przy tym beztroska komedia.

Zobaczcie sami!