wtorek, 7 kwietnia 2015

Moi Figurkowi Ulubieńcy (6) - Backblast


Rok wydania: 1989
Nazwa: Backblast - Anti-aircraft Soldier

Niby w tym dziale wszystko miało być po kolei.
To jest Backblast był jednym z moich ostatni ludzików, a tym czasem chciałem się trzymać jako takiej chronologii. No ale mam też ochotę pogadać sobie o nim, wiec o nim też będzie.

Przed Wami "antysamolotowy" wojak. Jeden z mniej znanych członków klasycznego G.I.Joe, który jednak zdążył się załapać do polskiego komiksu tuż przed jego zamknięciem, a i miał kreskówkowe cameo w "Operacji Dragonfire"...

    

O koledze tym nie da się specjalnie rozpisać bo i niewiele o nim wiadomo.
Postać to w sumie w świecie Prawdziwych Amerykańskich Bohaterów anonimowa ,a i on sam pojawił się jakby na końcu mojej epoki "świadomego" zbierania.
To że pojawił się w moich rękach też zresztą było zaskoczeniem.
Nie jestem zresztą w stanie przypomnieć sobie okoliczności w jakich wpadł w moje ręce. Wydaje mi się jednak, że był jednym z niewielu wybranych, i raczej to mama kupiła mi go ot tak w prezencie.

Facet zresztą od razu zdobył moją sympatię.
Niby taki normalny design, człek wcześniej mi kompletnie nieznany, i giwera nieszczególna - był to już bowiem czas różnych samo-strzelających rakietnic, a tą tutaj nadal trzeba było bawić się manualnie.
A jednak kolesie z wąsem zawsze mogli liczyć u mnie na szczególne względy.
Nie wiem, może to dlatego, że prawie wszyscy idole z dzieciństwa coś tam pod nosem sobie chodowali - od Juskowiaka przez Chucka Norrisa po wujka z Ameryki?


W każdy razie przechodząc do samej figurki.

Podstawowym wyposażeniem Backblast była wyrzutnia rakiet składająca się z dwóch cześci - rur i statywu z cała aparaturą naprowadzającą. Ta druga zresztą była trochę łamliwa.
Razem z wyrzutnią dostawało się zaś komplet rakiet - "łatwo zgubialnych" więc nie specjalnie je pamiętam. Zdaje się, że w większości zabaw musiałem z niej strzelać "na sucho" ;)

Dodatkowymi elementami była jednookularowa lorneta, łatwozgubialny nożyk i pas z amunicją.
Przy czym wszystkie te dodatki sprawiały trochę problemów, bo wisząca na szywno lortneta jakoś głupio wyglądała na szyi, nożyk wkładało się do przerośniętego i chyba niepotrzebnego "etui" na ramieniu a pas z nabojami... no sami mi powiedzcie, czy ten facet ma jakiś karabin?
Troszkę to więc niezrozumiałe. Pas fajnie wygląda na opakowaniu, ale na założony na ludzika jest trochę taki toporny i naprawde bardziej by pasował do jakiegoś kolesia z rkm'em czy zwykła flitną.
Tymczasem Backblast nie ma nawet pistoletu.

Czyni więc to go osobnikiem jakby bezbronnym i poniekąd... kompletnie nieprzydatnym gdy wykorzysta wszystkie swoje rakiety!
No bo na łebski rozum, co facet z jednym małym nożykiem może robić bez giwery i amunicji?
Dlatego dziwne, że w epoce wyposażania ludków w tonę podręcznych pukawek ten nie otrzymał żadnej.
Oczywiście zawsze może pożyczyć sobie od kolegi, czy usiąść po prostu za sterami któregoś czołgu.
Ale to przecież nie to samo.


To co natomiast jest zaletą figurki to pewne fajne detale designu. Jak napis "Go Army" na koszulce - trochę przypomina mi przez to Blaina z "Predatora".
Ciekawym i unikalnym elementem ekwipunku jest także notes na nodze służący do wyliczania trajektorii, odległości do celu, czy czegoś w tym guście... Bardzo pomysłowe!  
No i te ochraniacze na ramieniu! W sumie słusznie. Położy sobie facet na nich rakietnicę i już leży przyjemniej.
Naprawdę ktoś łebski nad tym pomyślał.
Sam jego hełm także jest nietypowy, bo jako jeden z niewielu joe-hełmów wygląda jakby chronił uszy właściciela od hałasu.
Tak więc znowu plus!

Ogólnie więc jest to postać bardzo ciekawa.
Jedyny minus to trochę brak rozmysłu przy doborze wspomnianych dodatków.

EDIT: Moja urocza asystentka podpowiada mi właśnie, że Backblast jednak ma giwerę! Taki tam pistolecik przy lewym bucie. Zupełnie o nim zapomniałem. Niby niewiele da się z nim zrobić, ale zawsze ;)   

---------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz