piątek, 10 kwietnia 2015

Line-up (1) - Wszyscy czarni członkowie G.I.Joe


Tak jakoś już mam, że lubie różne syntetyczne, przekrojowe opracowania a i lubię doszukiwać się różnych cech wspólnych u swoich ulubionych zabawkowych ludzików.

Może dla innych to bez znaczenia ilu Joesów walczyło w berecie, ilu w kapeluszu, ilu było Azjatami, ilu łysych a ilu miało wąsy, ale dla mnie jest to też ciekawa analiza swoistego "zabawkotwórstwa".

Pozwala zobaczyć jak inteligentnie designerzy z Hasbro podchodzili do kwestii tworzenia nowych postaci, rozróżniania ich od siebie.
Bo też i generalnie w ciągu 12 lat nie powstało wiele podobnych do siebie charakterów, i jest to zatem jakieś osiągnięcie - ktoś musiał stale tego różnicowania pilnować - ażeby nie było za wiele kobitek, za wielu zamaskowanych, za wielu w kapeluszach itd.

Dziś na warsztat wezmę naszych Prawdziwie Amerykańskich czarnoskórych przyjaciół.

Zapraszam.
Afro-amerykańscy komandosi z jednej strony mieli zapewne fajnie wyglądać i zapewniać pewną różnorodność etniczną.
Z drugiej zapewne także przyciągnąć do marki rzesze czarnoskórych fanów, którzy mogli w ten sposób niejako identyfikować się ze "swoimi" idolami.

I choć nigdy nie wyszło ich za wielu, to od początku do końca z każdą nową linią figurek wychodził conajmniej jeden...

W zestawieniu ująłem wszystkie wersje, które czymś od siebie się odróżniały, nawet jesli zmiany były kosmetyczne.
Dlatego np przekolorowany Roadblock załapał się 3 razy, bo mimo wszystko skafander biały od pomarańczowego czymś tam się różni, tak samo jak strój w barwach polowych różni się od kolorystycznie jaskrawego.

Z tego samego powodu pominąłem np drugą wersję Bulletproofa, która jest jedynie bardziej jaskrawa i w sumie trudno to nazwać wersją.

Nie wiedziałem jak potraktować Countdowna.
Z jednej strony danych o nim nie ma, a nazwisko takie jakieś polskie. Z cery zaś wygląda mi bardziej jak latynos... Więc z zestawienia wypadł.

Za to włączyłem tu Red Doga ( Samoańczyka ) i Fridge'a, który nigdy tak do końca członkiem G.I.Joe nie był i nie załapał się ani do kreskówki ani komiksu.
Ba! Nie dorobił się nawet opakowania!
A jedynie służył jako figurka kolekcjonerska dostępna wyłącznie pocztą...
Niemniej koleś był wyraźnie czarny i warto jego obecność odnotować.

W każdym razie, żeby nie przedłużać... Oto i wszyscy czarni Joes jacy trafili na półki sklepowe w latach 1982-94.


1982 - Stalker


1983 - Doc


1984 - Roadblock 


1985 - Alpine 


1986 - Iceberg, Roadblock v.2


1987 - Red Dog ( Samoańczyk ) i Fridge ( kolekcjonerski )


1988 - Hardball i Roadblock v. 3


1989 - Dee-Jay, Stalker v. 2


1990 - Stretcher, Static Line 


1991 - Heavy Duty


1992 - Bullet-Proof, Stalker v.3, Roadblock v.4

 

1993 - Coloner Courage, Iceberg v.2, Roadblock v.5, Roadblock v. 6, Heavy Duty v.2, 

 


1994 - Stalker v. 4, Roadblock v. 7



Tytułem statystyk:


Łącznie wyszło 25 figurek ( 23 nie licząc Red Doga i Fridge'a ), wliczając wariacje kolorystyczne.
Samych postaci było jednak tylko 14 ( 12 nie licząc Red Doga i Fridge'a ).

Ostatnią nową postacią jaka ukazała się w serii był Colonel Courage ( Pułkownik Odwaga ) z 1993 roku... którego wysoki stopień może świadczyć o tym, że był planowany na jednego z nowych liderów G.I.Joe... 

Najwięcej ludzików wyszło w 1993 roku - 5.

Najwięcej wariacji/wersji miał Roadblock - 7.
Przy czym jeśli zakwalifikujemy wersje kolorystyczne jako jedno wcielenie tych będzie miał 4... co da mu nadal pierwsze miejsce... ale już razem ze Stalkerem, który również pojawił się w 4 odsłonach. Stalker jednak nigdy nie dorobił się alternatywnych wersji kolorystycznych.

Co ciekawe wszyscy czarnoskórzy bohaterowie ukazali się w blistrach.
Nie było zatem pośród nich ani jednego kierowcy czy pilota.

Żaden Afro-Amerykanin nie stanął także po stronie Cobry.
A niby statystki kryminalne powinny sprawić inaczej, prawda? ;) 

Inna rzecz, że jak łatwo zauważyć, pośród naszych przyjaciół nie było też żadnej kobitki. 
Tak, honoru Afryki bronią tu sami mężczyźni. 
Aczkolwiek wieść niesie, że jakaś czarnoskóra niewiasta była w planach... No ale plany planami, ale liczą się przecież fakty ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz