czwartek, 9 października 2014

Leksykon Wężojadów (1) - A jak Alley Viper


Rok wydania: 1989
Nazwa: Alley Viper – Cobra Urban Assault Trooper


Dziś zaczynamy nową serię, w której będziemy opisywać indywidualnie kolejne ludziki kierując się abecadłem. Na początek tradycyjnie wypada zacząć od literki A a maszyna losująca z zastępów panów na tą literę się nazywających wybrała właśnie tego dżentelmena.

Może nie dżentelmena bo drań należy do złowrogiej Cobry, ale jest to jednocześnie jeden z bodaj najbardziej lubianych członków tej organizacji.

No bo jak tu nie lubić takiej wybuchowej mieszanki kolorów? Facet zwyczajnie coś w sobie ma. Oryginalne maskowanie, tarcza, hełm z kominiarką... no niby trudno uzasadnić co tu pociągającego ale jednak nietypowy uniform swoje robi.

 

W zamyśle ekwiwalent policyjnego SWATU czy nawet brytyjskiego SAS, "Alejowi" pełnili funkcję jednostki przygotowanej specjalnie do walki w mieście, cechowali się jednocześnie bezwględnością przydatną do działań na terenie pełnym cywili. 

Niemniej brutalne jest przy tym samo ich szkolenie podczas którego aplikuje się im m.in. serię z karabinu w pancerz, karze przebiec pomieszczenie wypełnione gazem bez zasobnika z tlenem albo skakać na ziemię z dużych wysokości w pełnym ekwipunku ważącym dobre 40 kilo.

Ale czego się nie robi dla Cobry?

Faktem, że służba w tych oddziałach jest nader popularna co zaświadczyć może np ten zadowolony kolega:


źródło: http://charleechay.blogspot.com/2013/06/cobra-alley-viper.html


Osobiście zaliczyłem raz spotkanie w cztery oczy z A-V niedaleko zamku w Kurniku, na koloniach po trzeciej czy czwartej klasie. 

Wpatrywał się we mnie z witryny kiosku, tak że odmówić trudno było. Jedna cena bodaj 20 tys. złotych troszkę odstraszała małolata, który w upał potrzebował przede wszystkim na colę i lody.

Do tej pory troszkę żałuję, że zamiast głodować go nie wziąłem. Ba, zaskoczyła mnie reakcja matki rodzicielki, która jakby nigdy nic skwitowała, że zabawkę trzeba było sobie wziąść a na lody by mi po prostu dosłała.
Faktem, że był to bodaj jedyny raz kiedy Joe-ludzika wogóle w kiosku widziałem, poza Havokiem przyuważonym przy innej okazji w Szczecinie. 

A co takiego oferował blister poza samą figurką?

Na wyposażeniu była wspomniana tarcza - zapewne do starć ulicznych z protestującymi robotnikami lub kibolami, uniwersalny pistolet maszynowy, plecak, bosak oraz osłonę na twarz doczepianą do hełmu.


Nie za dużo, nie za mało, zabawowość potwierdzona testami na milionach dzieci. Coś musiało być na rzeczy skoro producent zabawki bardzo chętnie wypuszczał nowe wersje kolorystyczne Alejowego w kolejnych latach. 

Co ciekawe Swatowiec-wężowiec był przy tym jednocześnie jedną z nielicznych figurek ze swojego rocznika, który zyskał troszkę ekranowego czasu w kreskówce. 

W mini serii "Operacja Dragonfire" miał nawet dosyć sporą rólkę. Nietypowo bowiem wojak Cobry był tu pojedyńczym bohaterem, henchmanem i byłym Karmazynowym Gwardzistą. Koledzy z oddziału się gdzieś tu wyraźnie zapodziali. 


Zupełnie inaczej było z niewiadomych przyczyn w komiksie, gdzie Alejsi występowali kilka razy ale nie wykorzystano zupełnie ich potencjału. Zrobili trochę zamieszania w Sierra Gordo, wyprawili się do Szwajcarii ubić Snake-Eyes'a i Scarlett, mieli także swój udział w masakrze Joesów w Emiracie Benzheen. 

Można więc niby nawet powiedzieć, że swoje 5 minut mieli, ale w moim odczuciu zasługiwali na więcej. Na stronach marvelowych trudno znaleźć choćby jeden kadr na którym dobrze się prezentują. 

Ale to akurat nic nadzwyczajnego, bowiem wiele figurek zostało potraktowanych gorzej. Faktem, że widząc po raz pierwszy Alejsa na tm-semikowych kartach naprawdę się ucieszyłem.


Inna rzecz, że pomimo tego niewielkiego zainteresowania artystów facet jest cały czas bardzo popularny pośród fanów, co samo w sobie jest pewnym fenomenem. 

Jest jednym z niewielu Viperów którzy bez dopisku "G.I.Joe" czu "Cobra" od razu wyskoczą nam w szukajce.

Cały czas ukazują się jego nowe wersje zabawkowe, jeszcze więcej własnych "customów" tworzą kolekjonerzy, usiłując zaprezentować naszego bohatera w chyba każdym możliwym kamuflażu.

Zresztą jego czerwono-niebieski patent na strój sam w sobie jest chętnie wykorzystywanym motywem. Widziałem już customowe motorówki, czołgi i samoloty. 


Zupełnie jakby ludzie chcieli by Alejsi dostali swoją własną subgrupę, niczym Python Patrol... o co wcale bym się rzecz jasna nie obraził.

To tyle na dziś... Literka A mówi "dobranoc" i oddaje głos literce B.   Dajcie znać kogo abecadło powinno "wylosować" następnym razem. Kandydatów jest bez liku... 

Osobny przegląd poświęcimy także ziomkom z G.I.Joe.

A na koniec gość programu zaprezentuje nam się w pełnej krasie. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz