niedziela, 6 lipca 2014

Międzynarodówka (1) - Komiksy australijskie


Kultura amerykańska XX wieku nie byłaby amerykańską kulturą XX wieku gdyby nie oddziaływała na wszystkie inne kultury tego świata. Wszystkie hity rodem z Ju-es-ej automatycznie stawały się hitem ogólnoziemskim. To znaczy tak z założenia miało być i tak zazwyczaj było. Ale niektóre przykłady temu przeczą. I takim przykładem było o dziwo m.in. właśnie G.I.Joe. Nie umniejszając całej ogromnej skali popularności, bezprecedensowej w lat 80ych i bezprecedensowej do dzisiaj, trzeba zauważyć, że nie wszyscy na naszym globie tak bardzo "Prawdziwymi Amerykańskimi Bohaterami" się zachłysnęli... 

To znaczy pewne jest, że hitem były zabawki. Gorzej z popularnością całej masy produktów "ubocznych" - komiksami, kreskówkami, szkolnymi gadżetami itp.

Wiedzę na ten temat niestety mamy ograniczoną. Próżno w internecie znaleźć bogate źródła informacji np na temat indonezyjskich wydań czy wpływie Joes'ów na branżę zabawkową w Burkina Faso. 
Niemniej coś tam można z sieci wyskrobać.  


I tak, możemy sobie porównać zobaczyć np jak miała się sytuacja z komiksowymi "dżi-aj-dżołami" w kraju kangurów. Już rzut oka na okładki pozwala stwierdzić, że w Polsce byliśmy o wiele bardziej rozpieszczani. W porównaniu do długiego, składnego i solidnego edytorsko TM-Semicowego runu, tutaj mamy tylko 4 wybiórcze numery.   


Covery i treść to absolutny misz masz. Twarzą komiksu jest tu zarówno jakiś pin-up, pół-amatorski rysunek i... plakat pełnometrażowej "Akcji"! Zresztą w gruncie rzeczy trzy pierwsze zeszyty tak słabo się nie prezentują, jakiś swój urok to ma. Jedynka i trójka byłyby nawet całkiem sympatyczną ozdobą niejednej kolekcji.


Pewnym ewenementem w australijskim wydaniu jest także obecność nowego bohatera w uniwersum Joe. A właściwie nie tyle nowego - po prostu postać Recondo przemianowano na australijskiego "Diggera". No bo jakże by inaczej? To chyba oczywiste, że facet w kapeluszu z podwiniętym rondem nie może być Jankesem ;)

Digger-Recondo poza występowaniem w historiach był także swego rodzaju prezenterem w kolejnych numerach. Pojawiał się na pierwszej stronie by wprowadzić czytelnika do fabuły a następnie podsumowywał odcinek na końcu. Jedną z takich stron znajdziecie poniżej.    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz