Małymi
krokami wracam do kolekcjonowania klasycznych Joes’ów i choć marzy mi się
naturalnie znów zbierać je do koszyka prosto ze sklepowych półek to niestety
obecnie polować na nie muszę nie w sklepach zabawkowych czy hipermarketach ale
w czeluściach niezbadanej sieci. A zważywszy na fakt, że interesują mnie
wyłącznie ludki w stanie nowym czy przynajmniej nieodpieczętowanym, nie jest to
zadanie wcale łatwe…
Teoretycznie
zresztą wszystko jest do zdobycia na wszelkich alledrogach, nilach i
e-zatokach. Wszystko za odpowiednio wysoką cenę.
Niemniej
czasami udaje się znaleźć coś fajnego i dla portfela przystępnego. Wydaje mi się
wręcz, że gdyby Smyk albo ToysRus pokusiły się o wydawanie tych zabawek obecnie,
byłyby one nawet droższe niż suma jaką za nie zapłaciłem na aukcji.
I tak owocem
ostatnich poszukiwań stały się trzy figurki. Outback pracujący na budowie i
dwaj ninja – T’Jbang i Banzai. Nie są to może jakieś niezwykle ciekawe
okazy, za którymi marzyłem czy które miały coś do powiedzenia w joesowym
uniwersum. Może poza T'Jbangiem, który rzeczywiście udzielał się w komiksach i
pojawiał w kreskówce DiC, ale był jednocześnie bodaj najmniej ważnym ogniwem
subgrupy NINJA FORCE kierowanej przez Storm-Shadowa.
Marzył mi się
Outback, który rzeczywiście swoje piętno na kartach G.I.Joe odcisnął, ale tyczy
to się oryginalnej jego wersji. Tamtego z tym panem tutaj łączy w sumie tylko
pseudonim i ruda broda i jakoś trudno myśleć mi o nim jako o „reinkarnacji”.
Być może kiedyś by mnie to podniecało – właśnie ze względu na wspólną ksywę i
brodę – ale dziś myślę o tej figurce raczej po prostu jako o kawałku plastiku,
któremu z powodu fizycznego podobieństwa i z chęci zysku twórcy przeszczepili
osobowość sławniejszego i starszego kolegi.
Mimo
wszystko zakupy cieszą, choć jakoś nie przywróciło mi to smaku dzieciństwa. Ale
sam fakt otrzymania od listonosza przesyłki z zawartością inną niż rachunki i
możliwość ponownego obcowania z ulubioną marką z bliska na pewno jest dla duszy
udręczonej dorosłym życiem nader kojący ;)
Trzej
przyjaciele z paczki za jakiś czas oczywiście powrócą na łamach poświęconych im
recek albo przy okazji innych tekstów.
Tymczasem!
---------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz